Stanowisko Rady Naukowej PKE Małopolska w sprawie Ochrony Życia
Od kilku lat obserwujemy w Polsce agresywne zachowania środowisk feministycznych i LGBT+,dotyczy to także problemu ochrony życia.. Po wielu latach komunistycznego zniewolenia doczekaliśmy się wolności i możemy swobodnie wypowiadać swoje myśli. Pamiętać jednak trzeba, że powinny one służyć poszukiwaniu dobra wspólnego i proklamowaniu prawdy, a odbywać się z poszanowaniem prawa i godności człowieka. Okazało się jednak, że nie wszystkim o prawdę, wolność, godność i dobro wspólne chodzi, a tzw. marsze „równości”i ostatnie demonstracje pokazały, że nie chodzi także o równość, lecz o głoszenie i narzucanie kolejnej zniewalającej i deprawującej ideologii, połączone z kneblowaniem ust przeciwnikom oraz odbieraniem im praw i dobrego imienia. Wyprowadzono na ulice bardzo młodych ludzi nie mających podstawowej wiedzy o początkach ludzkiego życia. Agresywne zachowania demonstrantów wypisały na swych sztandarach wezwania do ograniczenia prokreacji poprzez różne formy sterylizacji, antykoncepcji a szczególnie promocję aborcji na życzenie. Wszystko rzekomo w imię ekologii, traktowanej przez wielu jako nowa „religia”. Z tymi „koncepcjami ochrony środowiska” doskonale współgrają osłaniające je pseudonaukowe ideologie gender, LGBT, czy różne formy eugeniki prenatalnej ukrytej pod „zatroskaną o dobro człowieka” techniką in vitro. Na ironię losu, te urągające zdrowemu rozsądkowi i zwykłej przyzwoitości ideologie znalazły dziś miejsce, pod szyldem „nauki”. W ostatnich latach, jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły na polskich uniwersytetach katedry, wydziały czy instytuty gender, choć wiemy doskonale, że z prawdziwą nauką mają one tyle wspólnego, ile miały niegdyś placówki „naukowe” marksizmu i leninizmu, socjalistycznej ekonomii, filozofii, czy edukacji.
Polski Klub Ekologiczny od początku swojego istnienia choć formalnie nie zajmował się wyłącznie Ochroną Życia Człowieka to jednak w całokształcie ochrony środowiska ta podstawowa kwestia nie mogła być pomijana. I tak w 1993 roku Walny Zjazd Polskiego Klubu Ekologicznego swoją uchwałą opowiedział się za Ochroną Życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Współczesna biologia i ekologia, której dobrze udokumentowane osiągnięcia przeniesiono na grunt ustaw o ochronie przyrody, nakazuje chronić nie tylko wszystkie etapy cyklu rozwojowego (od poczęcia aż po naturalną śmierć), ale także środowiska każdej z tych faz rozwojowych. Chcąc chronić żabę, zobowiązani jesteśmy także ustawowo do ochrony skrzeku i środowiska, w którym przechodzi pierwsze etapy rozwoju. Tym bardziej więc musi to dotyczyć Człowieka. Wynika to z oczywistej, ponad wszelką wątpliwość wykazanej naukowo, tożsamości organizmu od momentu jego poczęcia w formie pojedynczej zapłodnionej komórki do ostatnich chwil życia.
Z uwagi na powyższe Rada Naukowa Polskiego Klubu Ekologicznego Małopolska popiera działania organizacji zajmujących się Ochroną Życia Człowieka i apeluje do wszystkich ludzi dobrej woli o wspieranie tych organizacji.
Jako aktywiści i członkowie Zarządu Okręgu Małopolska PKE postanowiliśmy wspierać działania tych organizacji również finansowo. Uważamy bowiem, że wobec zmasowanego ataku na organizacje walczące o ochronę życia, muszą one być wspierane w każdy możliwy sposób, również poprzez donacje finansowe.
Naszym zdaniem uchwała Trybunału Konstytucyjnego to dopiero pierwszy krok w kierunku uporządkowania stanu prawnego i organizacyjnego w ochronie życia poczętego, Dalsze kroki leżą w kompetencjach rządu, parlamentu i prezydenta. Najpilniejszym krokiem, związanym z katastrofalnym stanem reprodukcji populacji Polaków ( wśród państw świata w tempie reprodukcji jesteśmy na 200 miejscu) jest zapewnienie wzrostu wskaźnika reprodukcji. Obecnie nasza populacja coraz szybciej się kurczy i tylko zdecydowane działania mogą zatrzymać ten negatywny trend, W związku z tym postulujemy uchwalenie ustawy pozwalającej na opłacanie (w zmniejszonym wymiarze finansowym) składek emerytalnych dla kobiet pragnących poświęcić się jedynie wychowaniu dzieci. Ponadto postulujemy aby każda kobieta niezależnie od tego czy pracuje czy nie , mogła otrzymywać dodatkowy bonus do wysokości emerytury zależny wprost od liczby wychowanych dzieci.
O wiele trudniejszym zagadnieniem jest zabezpieczenie losu dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców. Kolejna ustawa lub ich grupa powinna wprowadzać zasadę opieki przez państwo wszystkich niepełnosprawnych dzieci od urodzenie do śmierci. Chodzi nam nie tylko o dotacje na ich opiekę i rehabilitację, to także sprawa tworzenia opłacanych lub dotowanych przez państwo ośrodków, w których osoby te będą mieszkać, pracować zgodnie ze swoimi możliwościami i godnie żyć aż do śmierci, Powszechnie wiadomo, ze największą troską rodziców dzieci niepełnosprawnych jest los tych dzieci po śmierci rodziców. Te sprawy muszą być jednoznacznie uregulowane w naszym prawodawstwie.
Dlaczego tak mocno podkreślamy te zagadnienia. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że kiedy tylko społeczeństwo przestaje protestować lub stawiać kategoryczne żądania, władze polityczne szybko zapominają o deklaracjach i zobowiązaniach. Nie chcemy uśmiercania nienarodzonych dzieci, jednakże nie chcemy też sytuacji określanej terminem „piekło kobiet”. Dlatego stanowczo jesteśmy za życiem od poczęcia ale też za komfortem matek i ojców, którzy podejmują trud wychowania wielu dzieci lub potomstwa niepełnosprawnego. Oczekiwane przez nas rozwiązania prawne i organizacyjne stanowią jeden z podstawowych elementów nowoczesnego państwa i cywilizowanego społeczeństwa.
W końcu doszło do lokautu.Jak zwykle włączyły się opozycyjne media wskazując na kolejny poważny błąd rządu. Sprawa jest prosta, zamknięcie wyciągów narciarskich, hoteli czy gastronomii rujnuje, jak mówią opozycjoniści, naszych dzielnych przedsiębiorców, którzy już teraz ostatecznie splajtują, nawet mimo dotacji w postaci następnej tarczy dla tej grupy przemysłu i usług.
Burmistrz Szczyrku obliczył nawet i podał publicznie w Polsacie, że każda sekunda lokautu kosztuje szczyrkowski biznes 40 zł. Oznacza to, że co minutę tracą oni 2400 zł, co godzinę 144000 zł, a każdy dzień kosztuje ich aż 3,465 mln. Czyli codziennie miasto traci podatki od niemal 3,5 mln zł. Oznacza to, że miejscowość pozbawiona jest znaczących pieniędzy, a strata jest po czasie już nie do odrobienia.
Szanuję gospodarność Pana Burmistrza.. Jednak w tym rachunku brak dwóch elementów. Pierwszy z nich to tzw koszty ukryte, czyli związane z uwolnieniem biznesu koszy leczenia chorych na covit 19 , którzy będą liczniej zainfekowani w wyniku wzrostu liczby zarażonych wirusem. Tej wartości nie znamy jednak wydaje się, ze jest ona porównywalna z pieniędzmi utraconymi przez Szczyrk.
Znacznie poważniejszym problemem, którego Burmistrz nie dostrzega, jest porównanie dwóch wartości. Wartości nieporównywalnych – pieniędzy i śmierci. Wzrost zarobków musi prowadzić do wzrostu zainfekowanych, to zaś do wzrostu zejść śmiertelnych. Dla Pana Burmistrza i wielu mu podobnych wartością nadrzędną są pieniądze, bo to są ich pieniądze .
Na szczęście inaczej myśli zespół lekarzy i polityków rządowych, którzy podjęli decyzję o zamknięciu zimowego biznesu rekreacyjno- turystycznego. Dla nich ważniejsze jest życie ludzkie, nawet tych starszych i słabszych ekonomicznie mieszkańców naszego pięknego kraju.
Moralny dylemat: pieniądze albo życie. ?
Jako ekolog,na dodatek konserwatywny zdecydowanie opowiadam się za tym drugim, zdecydowanie też popieram stanowisko naszego rządu, które jak widzimy i czytamy, nie odbiega od tego co robią nasi europejscy sąsiedzi i sojusznicy. Burmistrz Szczyrku ma blisko do sasiadów Czechow,może ich podglądnie. ???
Nie jest powszechnie wiadomo, iż T. S. Eliot mniej więcej od połowy lat trzydziestych ubiegłego stulecia często zajmował stanowisko w kwestiach politycznych, społecznych i edukacyjnych. W tym względzie z pewnością moglibyśmy zaliczyć Sir Rogera Scrutona do grona duchowych spadkobierców i kontynuatorów konserwatywnych idei Eliota, dotyczących kształtowania cywilizacji godnej tej nazwy. TS.Eliot lansował koncepcję Chrzescijanskiego Społeczenstwa. Na ten m.inn. aspekt zwraca uwagę w eseju Andrzej Słomianowski ,nasz korespondent z Niemiec.
„Tylko jakiś bóg może nas jeszcze uratować” – Martin Heidegger w tygodniku Der Spiegel, 1976
W roku 1927, zamieszkały od 1914 roku w Anglii, trzydziestodziewięcioletni poeta amerykański Thomas Stearns Eliot (1888–1965) przyjmuje obywatelstwo brytyjskie i, co dla niego samego najważniejsze, przyjmuje chrzest i wstępuje do Kościoła anglikańskiego. Jego orientacja religijna będzie od tej pory anglokatolicka. Jednocześnie Kościół rzymskokatolicki pozostanie mu do końca życia bliski, a papież będzie dlań zawsze ważnym autorytetem. Kiedy w 1926 roku odwiedził Rzym, ku zdumieniu swego brata i szwagierki, którzy mu towarzyszyli, Eliot upadł na kolana przed watykańską Pietą Michała Anioła. Był to dla poety trudny czas: miał za sobą kilkuletni, głęboko traumatyzujący go kryzys małżeński i publikację w 1922 roku poematu The Waste Land (Ziemia jałowa), utworu, który przez dłuższy czas napotykał na duży opór odbiorców.
W marcu 1939 roku Eliot miał wykłady w Corpus Christi College na Uniwersytecie Cambridge, które opublikował w październiku tegoż roku jako książkę pt. The Idea of a Christian Society (Idea chrześcijańskiego społeczeństwa). Bezpośrednim powodem druku wygłoszonych w Cambridge wykładów była ówczesna sytuacja polityczna w Europie: haniebna polityka appeasementu wobec Hitlera, uległość wobec Stalina i umizgi doń lewicujących europejskich intelektualistów (vide artykuły i felietony George‘a Orwella z tamtego okresu) oraz ogólna polityczna nieudolność i nieefetykwność europejskich demokracji w latach konsolidowania się dwu totalitaryzmów – czerwonego i brunatnego.
Obok liberalizmu Eliot wymienia industrializm i wynikający z niego materializm jako realne zagrożenia cywilizacyjne, nierozerwalnie złączone ze świeckim (dla Eliota pogańskim) porządkiem społeczno-politycznym:
W roku 1927, zamieszkały od 1914 roku w Anglii, trzydziestodziewięcioletni poeta amerykański Thomas Stearns Eliot (1888–1965) przyjmuje obywatelstwo brytyjskie i, co dla niego samego najważniejsze, przyjmuje chrzest i wstępuje do Kościoła anglikańskiego. Jego orientacja religijna będzie od tej pory anglokatolicka. Jednocześnie Kościół rzymskokatolicki pozostanie mu do końca życia bliski, a papież będzie dlań zawsze ważnym autorytetem. Kiedy w 1926 roku odwiedził Rzym, ku zdumieniu swego brata i szwagierki, którzy mu towarzyszyli, Eliot upadł na kolana przed watykańską Pietą Michała Anioła. Był to dla poety trudny czas: miał za sobą kilkuletni, głęboko traumatyzujący go kryzys małżeński i publikację w 1922 roku poematu The Waste Land (Ziemia jałowa), utworu, który przez dłuższy czas napotykał na duży opór odbiorców.
W marcu 1939 roku Eliot miał wykłady w Corpus Christi College na Uniwersytecie Cambridge, które opublikował w październiku tegoż roku jako książkę pt. The Idea of a Christian Society (Idea chrześcijańskiego społeczeństwa). Bezpośrednim powodem druku wygłoszonych w Cambridge wykładów była ówczesna sytuacja polityczna w Europie: haniebna polityka appeasementu wobec Hitlera, uległość wobec Stalina i umizgi doń lewicujących europejskich intelektualistów (vide artykuły i felietony George‘a Orwella z tamtego okresu) oraz ogólna polityczna nieudolność i nieefetykwność europejskich demokracji w latach konsolidowania się dwu totalitaryzmów – czerwonego i brunatnego.
Obok liberalizmu Eliot wymienia industrializm i wynikający z niego materializm jako realne zagrożenia cywilizacyjne, nierozerwalnie złączone ze świeckim (dla Eliota pogańskim) porządkiem społeczno-politycznym:
„Im bardziej uprzemysłowione jest społeczeństwo, tym łatwiej kwitnąć w nim będzie materialistyczna filozofia życia i tym bardziej będzie ona mordercza. (…) Nieograniczony industrializm odznacza się bowiem tendencją do tworzenia całych grup kobiet i mężczyzn – ze wszystkich warstw społecznych – oderwanych od tradycji, odciętych od religii i łatwo ulegających masowej sugestii, krótko mówiąc, tendencją do tworzenia tłumu. A tłum, mimo iż dobrze nakarmiony, zdyscyplinowany, dobrze ubrany i dobrze zakwaterowany, pozostanie tłumem.”
Proroczo pisze Eliot o koegzystencji człowieka z naturą (przyrodą):
Możemy powiedzieć, iż religia, w odróżnieniu od współczesnego pogaństwa, pociąga za sobą harmonijne współżycie z naturą. Nietrudno zauważyć, iż życie w zgodzie z naturą pozostaje również w zgodzie z tym co nadnaturalne (supernatural) i że ani jedno ani drugie nie przystaje do wszystkiego, co mechanistyczne. (…) Zaczynamy sobie uzmysławiać, że organizacja społeczeństwa na zasadzie prywatnego profitu przy jednoczesnym wyniszczaniu dóbr publicznych, z winy nieuregulowanego industrializmu prowadzi do deformacji ludzkości i wyczerpania zasobów naturalnych. Widzimy także, że znaczna część postępu materialnego realizowana jest na rachunek przyszłych pokoleń, które za ów postęp zmuszone będą słono zapłacić. (…) Uważam, iż niewłaściwy stosunek do natury oznacza także niewłaściwą postawę wobec Boga i że konsekwencją tego stanu rzeczy będzie nasza nieuchronna zagłada. Bowiem wystarczająco długo wierzyliśmy wyłącznie w wartości umożliwiające nam zmechanizowany, skomercjalizowany i zurbanizowany tryb życia. Jest już najwyższy czas po temu, byśmy wreszcie zaczęli liczyć się z permanentnymi warunkami, które ustanowił Bóg, pozwalając nam żyć na tej planecie.
W Idei chrześcijańskiego społeczeństwa Eliot szkicowo przedstawia jako istotne jego trzy elementy: Chrześcijańskie państwo i zarazem chrześcijańskie społeczeństwo pod kątem prawodawstwa, administracji publicznej, tradycji legalizmu oraz formy. Eliot podkreśla przy tym, iż w jego koncepcji państwo, w jakimś sensie, musi być chrześcijańskie. M. in. pisze:
(…) Ale chrześcijańska wiara polityków nie jest czynnikiem zasadniczym: decydujący jest fakt, iż politycy działać muszą w ramach określonych przez temperament i tradycje ludzi, nad którymi sprawują rządy, muszą zatem realizować swoje ambicje i zarazem powiększać dobrobyt i prestiż państwa w ramach ogólnej struktury, która jest chrześcijańska.
Dalsze dwa elementy składające się na chrześcijańskie społeczeństwo to chrześcijańska wspólnota (pojęcie ogólne, odnoszące się do całości społeczeństwa) oraz wspólnota chrześcijan (pojęcie o węższym znaczeniu, odnoszące się do duchowej i umysłowej elity). Relację pomiędzy chrześcijańskim państwem, chrześcijańską wspólnotą i wspólnotą chrześcijan najlepiej rozpatrywać z punktu widzenia na ile i jak się wierzy. Wśród polityków jako minimum winno obowiązywać świadome przestrzeganie chrześcijańskich reguł zachowania (prowadzenia się). Z kolei w chrześcijańskiej wspólnocie, nad którą politycy sprawowaliby władzę, chrześcijańska wiara byłaby niejako przyrodzona i jako minimum można by tu uznać odpowiednie, acz w dużej mierze nieświadome zachowanie (prowadzenie się). Wspólnota chrześcijan natomiast, składałaby się ze stosunkowo małej liczby osób, które świadomie kultywowałyby chrześcijański tryb życia – socjalnie rzecz biorąc – na najwyższym poziomie. Odnośnie roli Kościoła w chrześcijańskim społeczeństwie pisze Eliot:
Kościół w chrześcijańskim społeczeństwie musi w oczywisty sposób pozostawać w jakiejś relacji do trzech wymienionych przeze mnie elementów tego społeczeństwa. Kościół winien być zorganizowany hierarchicznie i pozostawać w bezpośredniej i oficjalnej relacji do państwa. Dalej, musi posiadać strukturę organizacyjną, np. system parafialny, będący w bezpośrednim kontakcie z organizacyjnie najmniejszymi jednostkami wspólnoty i jej poszczególnymi członkami. Poprzez swych intelektualnych, szkolarskich i duchownych luminarzy, poprzez swych teologów i osoby o szerszych zainteresowaniach Kościół winien ponadto pozostawać w bliskim związku ze wspólnotą chrześcijan. I wreszcie w kwestiach dotyczących dogmatów, kwestiach wiary i moralności Kościół musi być najwyższym i ostatecznym autorytetem dla narodu.
Jako dodatek do Idei chrześcijańskiego społeczeństwa Eliot dołączył tekst swego wystąpienia radiowego z lutego 1937 roku (z serii Kościół, wspólnota i państwo), opublikowanego później w tygodniku Listener. Stojąc, ogólnie rzecz biorąc, na stanowisku, iż niewskazany (bo destruktywny) jest rozdział kościoła od państwa, Eliot w tekście tym stawia fundamentalne pytanie: „W jaki sposób Kościół ma mieszać się w sprawy (tego) Świata?”. Nieco dalej w tymże tekście Eliot tak odpowiada na to pytanie:
To za mało po prostu dostrzec zło, niesprawiedliwość i cierpienie obecne w tym świecie i rzucić się w wir działania. Musimy najpierw wiedzieć, dlaczego te zjawiska stanowią zło, a na to pytanie odpowiedź dać może jedynie teologia. W przeciwnym razie możemy naprawić takie czy inne konkretne zło i jednocześnie przyczynić się do powstania jakiegoś nowego zła. Jeżeli jest to świat, w którym żyjemy w permanentnym odcięciu od Boga – co grozi nam największym niebezpieczeństwem jakim po śmierci byłoby totalne odcięcie od Boga – to wówczas, jako jednostka, zmuszony jestem w jakiś sposób próbować naprawić to zło. Ale z kolei, jeżeli w tym świecie istnieje jakaś zasadnicza niemoralność, w którą wszyscy jesteśmy uwikłani – jako np. warunek życia w społeczeństwie w ogóle – to wówczas jest to sprawa Kościoła, i to sprawa najwyższej wagi. (…) Jest bowiem sprawą Kościoła mówić, co jest źle, to znaczy, co nie zgadza się z chrześcijańską doktryną. (…) Zadaniem Kościoła jest mówić, co jest zawsze i wszędzie (uniwersalnie) źle.
Druga Wojna Światowa to dla Eliota czas, w którym żyje głównie w nastroju proroczej ponurości (prophetic gloom). Wyrazem owego – w istocie u Eliota chronicznego – nastroju są rozpoczęte w 1943 i opublikowane w 1948 roku Notes towards the Definition of Culture (Uwagi odnośnie definicji kultury). Eliota trapi natrętna wizja zdegradowanego społeczeństwa, które „Zniszczy nasze odwieczne budowle, aby przygotować grunt, na którym barbarzyńscy nomadowie przyszłości rozbiją obóz w swoich zmechanizowanych domach na kółkach”. W wywiadzie udzielonym w 1945 roku Eliot przewidywał stulecia barbarzyństwa, będące wynikiem mechanizacji wszystkich dziedzin życia, połączonej ze stopniowym zanikiem zdolności do samodzielnego myślenia. (Dzisiaj zapewne do mechanizacji dodałby jeszcze digitalizację, Internet i wszechobecne smartfony .) Do rozpaczy doprowadzała Eliota postępująca i powszechna korupcja języka: podkreślał często, iż duchowość dana jest nam poprzez Słowo, poprzez język. Jako poeta, krytyk i myśliciel Eliot całe życie walczył o zachowanie czystości (purity) języka. Wielokrotnie pisał także i mówił o konieczności precyzyjnego używania słów i o szacunku dla języka. Krytykował nasz codzienny, rozwadniający znaczenie słów automatyzm w posługiwaniu się językiem i potępiał deprecjację języka poprzez, by tak rzec, jego nieustanne wycieranie oraz nadużywanie – czy to w polityce, czy to w mediach, czy też w zabójczej dla języka reklamie. O języku myślał Eliot podobnie jak filozof Ludwig Wittgenstein, który w swym słynnym traktacie napisał: „(…) To, że świat jest moim światem, uwidacznia się w tym, iż granice języka (języka, który tylko ja rozumiem) stanowią granice mego świata”. Uwagi odnośnie definicji kultury to, kto wie, czy nie najważniejsza publikacja w ogóle, przedstawiająca aktualny stan naszej cywilizacji i rozważająca jej szanse na przetrwanie. Brak miejsca nie pozwala na jej szersze omówienie, skoncentrujmy się więc na kilku zawartych w niej najistotniejszych dla niniejszego eseju tezach, hipotezach i konstatacjach Eliota. Do pewnego stopnia, uważa Eliot, słowa kultura i cywilizacja, tak jak je używamy (często synonimicznie, wymiennie), odnoszą się do tych samych stanów rzeczy i zjawisk – cywilizacyjnych, kulturowych, ogólnoludzkich, społecznych, itp. Dalej, uważa Eliot, jak dotychczas (lata czterdzieste), nie pojawiła ani nie rozwinęła się żadna kultura, która nie byłaby organicznie złączona z religią. W zależności od punktu widzenia obserwatora, kultura będzie jawić się jako wytwór religii, albo religia jako wytwór kultury. I tak, chcąc nie chcąc, ostatecznie skonfrontowani jesteśmy z faktem, iż w jakimś sensie kultura tożsama jest z religią, a religia z kulturą. Trudno zatem mówić o relacji kultura – religia, skoro obie zdają się być dwoma aspektami tej samej rzeczy. Eliot podkreśla, że waha się w związku z tym używać słowa relacja, bo „(…) Kultura w istocie jest wcieleniem religii danej społeczności”. Wreszcie, konkludujemy już niejako samorzutnie, że cywilizacja jest tożsama z religią, a religia z cywilizacją. Konkluzja to raczej niepochlebna dla współczesnego (czy też nowoczesnego) człowieka. Eliot ponadto jest zdania, iż czas, w którym żyjemy nacechowany jest schyłkiem (dezintegracją) kultury, że kryteria funkcjonujące dziś w kulturze są o wiele uboższe aniżeli pół wieku temu i że cywilizacyjna schyłkowość widoczna jest we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności. Eliot uważa również, że nie ma powodów, dla których ów schyłek kultury nie miałby przybierać na sile i że łatwo jest wyobrazić sobie jakiś – być może właśnie nadchodzący – okres w naszych dziejach, który będzie charakteryzować całkowita w nim nieobecność kultury. Echa proroczych słów Eliota pobrzmiewają w pismach, wypowiedziach, wywiadach, listach, dziennikach, itp. potomnych – mniej lub bardziej znanych osób, jak Eliot zatroskanych stanem i przyszłością naszej cywilizacji. I tak, dla przykładu, David Bohm (1917–1992), wybitny fizyk i myśliciel – autor prawdopodobnie najtrafniejszej interpretacji teorii kwantowej – stwierdza podczas sympozjum naukowego, które odbyło się w maju 1984 roku w wiosce Mickleton, w Anglii:
„Zasadniczy problem naszej kultury to panujący w niej okropny chaos… Nie chciałbym tutaj używać wielkich słów, ale jestem przekonany, że, prawdę powiedziawszy, dziś, generalnie, kultura już nie istnieje. Gdy popatrzymy na starożytną Grecję, powiedzmy na Ateny, to zobaczymy jak stosunkowo niewielka liczba ludzi, raczej niezamożnych, potrafiła stworzyć ogromną kulturę… A z kolei popatrzmy na nas i na to, co myśmy stworzyli, a jest nas przecież o wiele więcej niż owych starożytnych Ateńczyków i jesteśmy od nich o wiele zamożniejsi. I mimo to, większość tego, co cenne w naszej kulturze, większość tego, co w niej najcenniejsze, powstała stosunkowo dawno – w przeszłości. To nie jest wiele… A obecne warunki są, niestety, mało sprzyjające, bo wszystko ulega postępującej degeneracji…
Dla odmiany poeta: Wendel Berry (1934– ), amerykański poeta-farmer z Kentucky, w zbiorze esejów Standing by Words (Trwając przy słowach), pisze między innymi:
(…) Dzisiejszy świat jest w dużej mierze produktem handlarzy. (…) Współczesność w sensie „bycia na bieżąco” nie przedstawia żadnej wartości. (…) To, co nazywamy „nowoczesnym światem” (modern world) jest niekoniecznie i nie zawsze realnym światem i nie warto w tym świecie „być na bieżąco”. Jest to fałszywy świat, oparty na ekonomiach, wartościach i pragnieniach, które wywodzą się z krainy fantazji – świat, w którym miliony ludzi utraciło wszelkie pojęcie o surowcach, rodzajach dyscyplin, koniecznej powściągliwości oraz pracy, które są nieodzowne do utrzymania nas przy życiu. Owe miliony stanowią dziś zagrożenie dla własnego życia i dla możliwości życia w ogóle.
Europa popełnia samobójstwo – pisze brytyjski dziennikarz i autor Douglas Murray, w głośnej od paru lat książce (publikacja w 2017) Osobliwa śmierć Europy (The Strange Death of Europe; Bloomsbury, London 2017). Murray pokazuje jak Europa na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci stopniowo odsunęła się całkowicie od fundamentalnych wartości leżących u podstaw cywilizacji europejskiej. Wartości te, jak wszyscy dobrze wiemy, wywodzą się przede wszystkim z chrześcijaństwa. Typowym reprezentantem współczesnej cywilizacji europejskiej stał się, by tak rzec, homo konsument – nieustannie zachęcany do konsumowania coraz więcej. Homo sapiens gdzieś nam tymczasem przepadł: po rewolucji francuskiej przekształcił się w obywatela, a ten z kolei, poczynając gdzieś od połowy XX stulecia, przeistoczył się stopniowo w nienasyconego konsumenta. W kontekście eliotowskiej myśli warto również przywołać słowa Benedykta XVI, jeszcze jako kardynała Josepha Ratzingera. W cytowanej już wcześniej długiej rozmowie z włoskim dziennikarzem Vittorio Messori mówi kardynał Ratzinger:
Nie dajmy zarazić się panującą dziś opinią, według której „przy odrobinie dobrej woli rozwiążemy wszystkie trapiące nas problemy”. Właściwie powinniśmy, nawet w przypadku, gdybyśmy byli niewierzącymi twardymi realistami, nawet wówczas, powinniśmy nie mieć złudzeń, że bez pomocy siły wyższej – a dla chrześcijanina jest nią Chrystus – pozostaniemy uwięzieni w jakiejś ciemnej i ponurej historii”.
Z kolei w wykładzie wygłoszonym w Przedstawicielstwie Bawarii w Berlinie, w listopadzie 2000 roku, pytał kardynał Ratzinger:
Co to takiego ta „nasza” kultura – to, co jeszcze z niej pozostało? Czy owa zwycięsko maszerująca przez świat cywilizacja techniki i komercji, czy to jest właśnie europejska kultura? A może raczej jest ona post-europejska, zrodzona w czasie wymierania starych europejskich kultur?
Eliot dość wcześnie diagnozuje zasadniczą przyczynę patologii niszczącej zachodnią cywilizację i wiodącej do jej nieuchronnej zguby. W eseju Religion and Literarture (Religia i literatura, 1935), opublikowanym w cytowanym już wcześniej tomie esejów Eseje wybrane, pisze: Większość mieszkańców tej planety jest przekonana, że wszystkie nasze nieszczęścia zasadniczo mają podłoże ekonomiczne. Wielu wierzy, że takie czy inne konkretne zmiany ekonomiczne wystarczą, aby naprawić ten świat. Inni domagają się – dodatkowo – mniej lub bardziej drastycznych zmian społecznych. (…) Wszystkie te zmiany podobne są do siebie poprzez fakt, iż opierają się na przesłankach tego, co nazywam sekularyzmem. Owe zmiany dotyczą bowiem wyłącznie tego, co doczesne, materialne i zewnętrzne…
W Idei chrześcijańskiego społeczeństwa natomiast, Eliot proponuje konieczną terapię:
Tak jak polityczna filozofia usankcjonowana jest etyką, a etyka prawdą zawartą w religii, tak samo my, jeżeli chcemy mieć społeczeństwo zorganizowane podług reguł (…) uwzględniających wszystkie podstawowe aspekty rzeczywistości, musimy powrócić do wiekuistego źródła prawdy. Pojęcie „demokracja” – jak niejednokrotnie powtarzałem – nie zawiera dostatecznie dużo pozytywnych impulsów koniecznych do sprostania siłom, którym pragniemy stawiać opór. Pojęcie „demokracja” może być przez owe siły stosunkowo łatwo przekształcone w coś zupełnie innego… Jeżeli nie chcecie mieć Boga (a jest to Bóg zazdrosny), to będziecie oddawać cześć Hitlerowi albo Stalinowi.
Charakterystyczny dla Eliota sceptycyzm zabarwiony był czymś w rodzaju stoickiego pesymizmu – zwłaszcza, gdy chodziło o Człowieka (przez duże „C“). Jak Immanuel Kant, Eliot był zdania, iż człowiek wyciosany jest z „krzywego drewna“ (krummes Holz) i że niejako naturalnie grawituje w kierunku zła – grzechu. W zakończeniu cytowanego wcześniej eseju Rozważania po Lambeth pisze Eliot poniższe prorocze słowa: Świat eksperymentuje próbując uformować cywilizowaną lecz niechrześcijańską mentalność. Ów eksperyment nie powiedzie się. Oczekując na jego klęskę, musimy być jednakże niezmiernie cierpliwi, starając się przy tym „odkupić” czas – po to, by wiara mogła przetrwać żywa poprzez długie lata ciemności przed nami oraz po to, by móc odnowić i odbudować cywilizację – i uchronić świat od samobójstwa.
A my? Co pozostaje nam na co dzień? Na co dzień poeci – poeci i nie tylko poeci – dziś, A. D. 2020, znajdziemy, jeśli będziemy mieć taką potrzebę, moralne wsparcie i źródło otuchy w, dla przykładu, następujących dziesięciu linijkach z The Dry Salvages, trzeciego z Czterech kwartetów Eliota:
Dla większości z nas jest tylko niezauważony Moment, moment w czasie i poza czasem, Chwila roztargnienia, stracona w promieniach słońca, Niewidziany dziki tymian, czy błyskawica zimą, Albo wodospad, albo muzyka słyszana tak intensywnie, Że w ogóle nie jest słyszana, lecz to ty jesteś muzyką Póki ona trwa. To są tylko znaki i domysły, Znaki, a za nimi domysły; zaś reszta To modlitwa, rytuał, dyscyplina, myśl i akcja. Znak wpół odgadnięty, dar wpół zrozumiany, to Inkarnacja.
Esej opublikowany w nieco innej formie w dwumiesięczniku literackim TOPOS, Nr. 1 (152) 2017, pod tytułem PROROCZE SŁOWA: T. S. ELIOT I KWESTIA RELIGII.
Naszym korespondentem z Niemiec jest poeta, pisarz i tłumacz Andrzej Słomianowski, od 1973 roku mieszkający na Zachodzie (aktualnie Niemcy). Od 1999 roku członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
OCHRONA PRZYRODY I ŚRODOWISKA W NIEPODLEGŁOŚCIOWO-PAŃSTWOWEJ MYŚLI POLITYCZNEJ JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO; SŁUŻBY DLA RZECZYPOSPOLITEJ.
WCZORAJ-DZIŚ-JUTRO
Słowa tytułowe tego, szkicu dotyczą niedostrzeganego i niedocenianego, jakże często, elementu politycznej myśli niepodległościowo-państwowej Józefa Piłsudskiego; Idei SŁUŻBY dla Państwa Polskiego, którego dobro, bezpieczeństwo są: prawem najwyższym; związków tej Idei z ochroną przyrody i środowiska.
Ochrona przyrody i środowiska (środowiska zdrowia i życia człowieka) to istotny element bezpieczeństwa narodowego; Państwa Polskiego, Polek i Polaków, ale i nader ważny element dziedzictwa narodowego i PATRIOTYZMU.
W ogromnym -wciąż niedocenianym, bezprecedensowym dorobku II RP w latach 1918-1939 (a de facto 1921-1939, po wojnie polsko-bolszewickiej) poczesne miejsce zajmują osiągnięcia na polu ochrony przyrody i środowiska
Józef Piłsudski- wielki Polak-Obywatel Rzeczypospolitej, Żołnierz-Wódz, Syn ziemi nowogródzko-wileńskiej, działacz konspiracji niepodległościowej, bojowiec PPS, więzień caratu: X, Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, Sybirak, Twórca i Komendant Legionów, więzień Gdańska i Magdeburga, Naczelnik Państwa, zwycięski wódz, w wojnie z bolszewikami. Pierwszy Marszałek Polski, Generalny Inspektor Sił Zbrojnych RP : symbol Służby dla Polski; służby wiernej, bezinteresownej dla Polski i tylko dla Polski.
A jednocześnie człowiek wielkiej wrażliwości. Człowiek, który jakże często modląc się przed Panią, która w Ostrej świeci Bramie – nie krył łez … Józef Piłsudski, który w swych bardzo licznych wystąpieniach, wspomnieniach dawał wyraz swej wrażliwości nie tylko na piękno przyrody, ale wskazywał na konieczność doceniała znaczenia przyrody dla człowieka.
Podkreślał związki przyrody z historią państwa i jego obywateli. Józef Piłsudski wielokrotnie jednoznacznie podkreślał swój pełen szacunku stosunek do przyrody.
Czynił to przywołując przyrodę ojczystą – rodzinnej ziemi nowogródzko-wileńskiej, polskie lasy, pola, góry, ale – jako zesłaniec – piękno i potęgę przyrody na Syberii.
Wystarczy przywołać słowa Marszałka na otwarciu Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie (11.X.1919), wpisane w Złotej Księdze Druskiennik (sierpień 1925), czy na Zjazdach Legionistów (8.VIII,1926-Kielce, 12.7111.1928 Wilno) etc.
Spośród setek osób, które po odzyskaniu niepodległości na różnych, polach działalności politycznej, gospodarczej, społecznej, naukowej wychowawczej i innymi zajmowały się ochroną przyrody i środowiska, wymienić można kilka: Jan Gwalbert Pawlikowski, Marcin Raciborski, Adam Wodziczko, Jerzy Smoleński, Walery Goetel, Władysław Szafer.
Reprezentując różne dziedziny nauki tworzyli podstawy dla odbudowy Państwa Polskiego, jego umacniania z poszanowaniem zasad ochrony przyrody i środowiska,
Działania te dotyczyły nie tylko ochrony przyrody i krajobrazu, ale gospodarki leśnej, rolnej, wodnej. Tworzone były parki narodowe (Białowieski, Wielkopolski, Babiogórski, Poleski, na Czarnohorze), rezerwaty przyrody (do 1939 r,-180; projektowanych ok .200). Podjęto zakrojone na ogromną skalę prace w zakresie gospodarki wodnej i ochrony przeciwpowodziowej; dość wspomnieć kaskady Soły, Dunajca (tu nie sposób nie przywołać nazwiska prof. Gabriela Narutowicza). Do dziś budzą podziw zależenia urbanistyczne Gdyni, Stalowej Woli i in., jak założenia urbanistyczne rozwoju Warszawy, zapewniające właściwe warunki aerosanitarne i wysoki standard środowiska. Tytuł pracy prof. A. Wodziczki „Planowanie kraju drogą, do utrzymania równowagi w przyrodzie” z roku 1937 nie wymaga komentarza…
Czyste powietrze, woda, gleba, zdrowe lasy, płody rolne to zasady, które przyświecały działaniom tych, którzy zgodnie odbudowywali i. umacniali II RP, również z myślą, o obronności kraju.
Na wielkie skalę podjęto działania dot. ochrony krajobrazu, zarówno. przyrodniczego, jak i kulturowego (zabytki kultury budowlanej, architektury, parki, pałace, zamki, dwory) – jako ważnych składowych dziedzictwa narodowego.
Ustawa o ochronie przyrody, powołanie Państwowej Rady Ochrony Przyrody (1919), powołanie delegata Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do spraw Ochrony Przyrody (z siedzibą w Krakowie), Komitetów Ochrony przyrody w miastach uniwersyteckich: Poznań, Lwów, Warszawa, Wilno, Kraków a następnie delegatów indywidualnych (w 1939-145) oraz zbiorowych (towarzystwa naukowe i turystyczno-krajoznawcze – w 1939 :12) tworzyło oraz z licznymi towarzystwa mi naukowymi i społecznymi (PIK,PTT,LOP i ich organami) podstawy do prowadzenia – tego co dziś nazywamy – polityką środowiskową.
Realizację tych działań zorganizowanej administracji ochrony przyrody II RP przerwała II wojna światowa: Wrzesień 39, lata okupacji i późniejszego diametralnie innego podejścia władz „ludowych” do szeroko, kompleksowo pojmowanej ochrony przyrody i środowiska .
Mimo tych przeszkód natury politycznej (w tym cenzura), prace na rzecz ochrony przyrody i środowiska były kontynuowane. W kilku ośrodkach, szczególnie w Krakowie i w Warszawie zostały podjęte prace naukowe, organizacyjne na polu ochrony przyrody i środowiska.. Szczególne zasługi ma tu Kraków, gdzie kontynuowane były działania z lat II RP.
Prof. dr Władysław Szafer i Prof. dr Walery Goetel skupili wokół siebie grono osób, które świadome wagi tych narastających problemów (industrializacja kraju po zniszczeniach wojennych, i związane z tym skażenie środowiska), podjęli— mimo stawianych przeszkód („w ustroju socjalistycznym nie ma skażeń środowiska” ???) szereg działań, mających na celu ratowanie przyrody i środowiska.. Obok wnoszonych sprzeciwów wobec inwestycji niszczących przyrodę, skażających środowisko (co wymagało. wówczas odwagi,..), prace mające na celu kształtowanie świadomości społecznej (wydawnictwa, wykłady) były prowadzone na miarę ówczesnych możliwości. Kształtowała się krakowska szkoła ochrony przyrody i środowiska; krakowska szkoła sozologiczna.Akademia Górniczo-Hutnicza i Uniwersytet Jagielloński były tymi uczelniami, których działania na tym polu zapisały się na trwale w historii nie tylko polskiego ruchu ochrony przyrody i środowiska.
W ośrodku krakowskim, powstało setki prac naukowych z tego zakresu, tu odbywały się liczne sesje naukowe, sympozja poświęcone tym problemom. Tu powstawały nowatorskie inicjatywy i koncepcje, które zmieniały podejście do problemów niszczenia przyrody i skażenia środowiska (np: kompleksowe mapy sozologiczne, obrazujące zarówno strefy skażeń i zniszczeń środowiska, jak i obszary najwyższych wartości przyrodniczych i krajobrazowych oraz środowiskowych, zasługujących na szczególną ochronę – jako elementów dziedzictwa narodowego, z myślą o przyszłych pokoleniach…). Należy tu również przywołać liczne prace prowadzone w innych ośrodkach i wymienić Prof. Stanisława. Leszczyckiego, Prof.Włodzimierza Michajłowa, Prof. Adama. Wodziczkę, Ale w te działania włączyli się też przedstawiciele innych dziedzin: Prof. Wacław Brzeziński (prawo), Prof. Wiktor Boniecki (ekonomia) i wielu, wielu innych.
Nie można oczywiście pominąć działalności na polu organizacyjnym i administracyjnym.. Sprawy ochrony przyrody, a w latach kolejnych ochrony środowiska znalazły się w resorcie leśnictwa, gdzie powołano odrębny departament. Działalność wznawiały sukcesywnie organizacje społeczne: LOP, PTT i PTK – połączone następnie w PTTK, Straż Ochrony Przyrody i wiele innych, wielkie osiągnięcia notowały liczne towarzystwa naukowe. Mimo obostrzeń cenzury rozwijała się działalność wydawnicza.
Nawiązując do tytułu tego szkicu przywołać należy działalność w szczególnym miejscu w Polsce, ..prowadzoną przez środowisko kontynuujące i kultywujące polityczną myśl Józefa Piłsudskiego – Ideę Służby
Krakowskie historyczne OLEANDRY – Dom. im. Józefa Piłsudskiego; Święta Ziemia Niepodległej Polski. Dom im. J. Piłsudskiego Sanktuarium Niepodległości; Bastion Tradycji i Historii Państwa i Oręża Polskiego, Reduta PRAWDY o Czynie Niepodległościowym pokoleń Polaków. Dom – własność Związku Legionistów Polskich, trwającego w Służbie dla RP już 102 rok; nieprzerwanie od 30 maja 1918, stanowi siedzibę MUZEUM CZYNUNIEPODLEGŁOŚCIOWEGO, powołanego 6 sierpnia 1922 r, jedynego w Polsce muzeum poświęconego Idei Służby dla Ojczyzny, dla RP.
Od 1988 r, – od odzyskania przez. Związek Legionistów Polskich Domu (bezprawnie użytkowanego przez „różnych”..), Związek i Muzeum, we współpracy z mającymi w Domu swą siedzibę: Federacją Polskich Związków Obrońców Ojczyzny (powołaną przez; Marszałka J .Piłsudskiego w 1927 r,) i Instytutem Józefa Piłsudskiego w Kraju Poświęconym Badaniu Najnowszej Historii Polski – prowadzą działalność naukową, dokumentacyjną, edukacyjną, wychowawczą (wychowanie patriotyczne, obywatelskie, ekologiczne, proobronne),wystawienniczą. Tysiącom osób z kraju i z zagranicy, setkom grup nie tylko młodzieży – odwiedzającym Oleandry i zwiedzającym Muzeum, udostępniane są bezcenne pamiątki – w tym RELIKWIE narodowe – historyczne, stanowiące nasze dziedzictwa narodowe. W Muzeum: prezentowane są historyczne sztandary(sztandar Romualda Traugutta, sztandar Legionów, sztandary Legionowe, POW, Strzelecki), dziesiątki popiersi, obrazów, tysiące dokumentów; pamiątki po setkach Legionistów, POW-ków, żołnierzy wojny z bolszewikami, Września 39, II wojny światowej, w tym związane z J, Piłsudskim, E. Śmigłym-Rydzem, Kapelanami WP, ze Św. Janem Pawłem II i ks. J. Popiełuszką.
Tutaj prezentowane są kompleksowe mapy sozologiczne aglomeracji krakowskiej, woj. krakowskiego, parków narodowych i inne dotyczące sozologii, jako kompleksowo ujmowanej i pojmowanej ochrony przyrody i środowiska. Tu w Oleandrach zwiedzający uczą się prawdziwej historii Polski i Oręża Polskiego, ale i przekazywana jest jakże ważne zobowiązanie, jakie na nas i na przyszłe pokolenia nakłada „testament” pokoleń trudzących się w Służbie dla Ojczyzny; abyśmy to wielkie dziedzictwo historyczne, kulturowe, przyrodnicze: polskie wody, lasy, ziemie narodowe, powietrze, gleby, środowisko życia człowieka – umieli uszanować, naprawiać to co zniszczone, bo to ważny nakaz patriotyzmu.
W Oleandrach konsekwentnie podnoszone są patriotyczne, humanitarne, etyczne, moralne aspekty ochrony przyrody i środowiska; ich znaczenie | dla obronności Państwa, dla bezpieczeństwa RP
Problemy te były zawsze eksponowane na kolejnych Sympozjach „W Trosce o Dom Ojczysty” organizowanych przez Annę Walentynowicz (np. Przewodniczącą Gł. Komisji Rewizyjnej Związku Legionistów Polskich) wraz ze Związkiem Legionistów Polskich – jakoorganizacją PROPAŃSTWOWĄ – Muzeum i Instytutem. Zagadnienia te znalazły swe należne miejsce w „ Raporcie o stanie Państwa „ przygotowanym dla Ojca Świętego Jana Pawła II – na Jego życzenie, w materiałach dla Prymasa Polski Kard. Stefana Wyszyńskiego a następnie dla Kard. Józefa Glempa.
Na dorocznych, tradycyjnych Ogólnopolskich Zjazdach Szkół im, Józefa Piłsudskiego i Szkół kultywujących Ideę Legionową, .organizowanych w rocznicę śmierci Marszałka – zawsze przekazywane były te treści i zasady.
Niestety nad tym Sanktuarium Niepodległości – nad Oleandrami zawisło widmo zagłady. Od 32 lat Związek Legionistów Polskich z bardzo skromnych środków własnych utrzymywał ten wyjątkowy zabytek – 6-cio kondygnacyjny Dom im, J. Piłsudskiego i mające w nim swą siedzibę Muzeum Czynu Niepodległościowego. Czyniło to – z bezprecedensowym poświęceniem – grono osób, kontynuujących dzieło swych przodków, Ojców, Dziadków-Żołnierzy RP-Żołnierzy Niepodległości. Wkład tego grona to około 25 mln zł Teraz od 2015 r, w wyniku działań wrogów Idei Legionowej- Idei Służby — Związek został, pozbawiony wszystkich środków.
Ten Bastion PRAWDY o Czynie Niepodległościowym pokoleń Polaków; PRAWDY o Ich SŁUŻBIE, wiernej, bezinteresownej – został skazany na zagładę przez tych, którzy kierują się zasadą z „Międzynarodówki”, „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”
Sapienti Sat !!
Autor tekstu.
Krystian Waksmundzki
Krystian A. Waksmundzki absolwent gimnazjum im. B. Nowodworskiego w Krakowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Geograf, hydrograf, krenolog, sozolog.
Działacz opozycji niepodległościowej od początku Lat 60.XX w. Represjonowany. Członek założyciel Polskiego Klubu Ekologicznego, Przewodniczący Zespołu Ekspertów Ochrony Środowiska MKZ „Solidarność” Małopolska, Przewodniczący Społecznego Komitetu Ochrony Środowiska TKK „S”. Członek Rodziny Legionisty Edwarda Śmigłego-Rydza. Komendant. Naczelny Związku Legionistów Polskich (pierwszy nie będący Legionistą).
Artykuł pochodzi z książki Józefa Białka “Czas Sodomy, czyli zamach na cywilizację”, wyd. WEKTORY. Autor wyraził zgodę na publikację artykułu.
O doktrynie zrównoważonego rozwoju mówi się ostatnio wiele, ale mało kto wie dokładnie, o co w niej naprawdę chodzi. Samo hasło brzmi zachęcająco i jest zgodne z dobrymi wzorcami propagandy, wzbudzając od razu przychylne emocje. „Zrównoważenie” przecież jest czymś pozytywnym, podobnie jak czymś dobrym zdaje się „rozwój”, co widać, jeśli spojrzymy na przeciwieństwa tych terminów: niezrównoważony regres byłby czymś wysoce niepożądanym.
Kiedy spróbujemy dowiedzieć się, co za tym pięknym hasłem się skrywa, dostaniemy kolejne doskonale obrobione propagandowo stwierdzenia, takie jak na załączonym obrazku:
Propagandowe cele doktryny zrównoważonego rozwoju
Walka z głodem, odpowiedzialność za środowisko, odpowiedzialna produkcja i konsumpcja, czysta woda i energia, zdrowie i rozwój – czy można się z tym spierać? Oczywiście nie. Jednak takie spiętrzenie wspaniale brzmiących celów powinno budzić pewną podejrzliwość, gdyż przypomina to program polityczny partii obiecującej jednocześnie wzrost wynagrodzeń i zmniejszenie podatków. Wszystko pięknie brzmi, ale oczywiście nie może zostać zrealizowane.
Po co więc głosi się takie kolorowe bzdury? Ta czy inna partia polityczna może w ten sposób próbować zapewnić sobie zwycięstwo w wyborach, na co jednak liczą ci, którzy wdrażając „zrównoważony rozwój”, obudowując go takimi hasłami? Otóż liczą oni na to, że nikt nie zauważy, co naprawdę robią. A robią coś, co niewiele ma wspólnego z głoszonymi hasłami i co z pewno-ścią wzbudziłoby sprzeciw zwykłych ludzi. Pojęcie „zrównoważonego rozwoju” wywodzi się z raportu Światowej Komisji ds. Środowiska i Rozwoju, zwanej też Komisją Brundtlanda, sekretarza generalnego ONZ. Komisja ta w 1987 roku opracowała nowe wytyczne dotyczące rozwoju świata, zaprezentowane w całości podczas Szczytu Ziemi w 1992 roku w Rio de Janeiro. Same idee raportu pozornie brzmią nawet konserwatywnie, gdyż przebija z nich troska o przyszłe pokolenia, których dobro nie powinno być poświęcane w imię doraźnych korzyści. W istocie jest to jednak nowa wersja starej dok-tryny globalistycznej, której wyrazem był między innymi raport Klubu Rzymskiego Granice wzrostu, głoszący potrzebę ograniczenia populacji na Ziemi. Kiedy ONZ ostatecznie wprowadziło do obiegu to wyrażenie, zaczę-to definiować je następująco: „Zrównoważony rozwój Ziemi to rozwój, który zaspokaja podstawowe potrzeby wszystkich ludzi oraz zachowuje, chroni i przywraca zdrowie i integralność ekosystemu Ziemi, bez zagrożenia możliwości zaspokojenia potrzeb przyszłych pokoleń i bez przekraczania długookresowych granic pojemności ekosystemu Ziemi’: Znów znajdujemy tu okrągłe hasła w rodzaju integralności i ochrony, cały czas jednak pozostaje pytanie o to, co się faktycznie kryje pod tą propagandową powierzchnią.
Maurice Strong (1929-2015), kanadyski nafciarz, działacz OZN, główny pomysłodawca Karty Ziemi, mówił o sobie: „Jestem ideologicznym socjalistą i kapitalistą w praktyce”. Faktycznie, zarówno w praktyce, jak i teorii, był totalitarystą.
Maurice Strong
Po wspomnianym już Szczycie Ziemi opublikowano Kartę Ziemi (której współtwórcami byli m.in. Gorbaczow i Rockefeller), w której zawarty został plan działania znany jako Agenda 21, pełen kolejnych ogólnikowych stwierdzeń, z których istotnym było słowo „koordynacja” odmieniane na wiele sposobów, które jest jedynie innym sposobem mówienia o centralizacji i kontroli. W ten sposób powoli wychodziły na jaw prawdziwe cele „zrównoważonego rozwoju”, a więc kontrola ludzi i centralizacja władzy – dwa stałe elementy programu niszczenia cywilizacji łacińskiej, której ważnym elementem jest prywatna wolność. Jak pisze Agnieszka Stelmach w artykule Zrównoważony rozwój – marksistowska zaraza:
Najzamożniejsi tego świata już stworzyli struktury ponadnarodowe i obsadzili je swoimi ludźmi. Po raz kolejny lewicowi filantrokapitaliści, zwo-dząc i oszukując chwytliwymi hasłami o „walce z ubóstwem” i poprawie „ja-kości życia dla wszystkich”, omamili polityków, zwykłych mieszkańców globu, a nawet duchownych, oferując w pakiecie zrównoważonego rozwoju – poza depopulacją, gender oraz wyhamowaniem rozwoju ekonomicznego – mrzonkę o stworzeniu raju, w którym każdemu będzie się dobrze powodzić. (…). Dla filantrokapitalistów, którzy zaplanowali usunięcie złota z systemu finansowego w 1971 r. – a tym samym zainicjowali erę „finansjalizacji” gospodarki – tak zwany zrównoważony rozwój jest od dawna przygotowywaną transformacją, prowadzącą do zapewnienia im kontroli nad zasobami świata i ludnością poprzez system „partnerstw” i zarządzanie ponadnarodowe. Koncepcja zrównoważonego rozwoju opiera się na czterech filarach. Rezolucja ONZ World Summit Outcome Document – 2005 wskazuje na: zrównoważone środowisko, zrównoważoną gospodarkę i zrównoważone społeczeństwo. Z kolei dokument UNESCO z 2001 r., The Universal Declaration on Cultural Diversity podaje czwarty filar, czyli „różnorodność kulturową”, która „jest konieczna dla ludzkości tak samo jak różnorodność biologiczna dla natury”. „Różnorodność kulturowa” jest jednym z korzeni rozwoju, który nie należy rozumieć jedynie w kontekście ekonomicznym, ale także jako środek do osiągnięcia „trwałej jakości życia”, o której ma decydować kasta technokra-tów i sędziów (Agnieszka Stelmach, Zrównoważony rozwój – marksistowska zaraza, WWW. pch24.pl).
25 września 2015 roku ONZ przyjęło jednogłośnie rezolucję Przekształcamy nasz świat; Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030, która była już bardziej szczegółowym planem, określającym sposoby zaprowadzania tej kontroli i centralizacji na poziomie globalnym. Oczywiście po raz kolejny wymieniano do znudzenia wszelkie możliwe szczytne cele, jak walka z głodem i ubóstwem i tym podobne, a więc cele, które stawiał przed sobą początkowo każdy totalitarny reżim (brakowało tylko walki ze śmiercią i uczynienia ludzi nieśmiertelnymi). Jednak rzut oka na cały dokument, w którym projekt ten był zawarty, nie dawał złudzeń, że chodzi o to, aby pewnym siłom decydującym o losach świata zapewnić wstęp-ne poparcie władz wszystkich krajów. Pomoc, obiecywana tym, którzy zechcą wdrażać Agendę 2030, była w istocie łapówką dla polityków, aby nie stawali na przeszkodzie tym, którzy w miejscu do-tychczasowego porządku międzynarodowego zaczną wprowadzać Nowy Światowy Ład.
Ideologia tzw. zrównoważonego rozwoju promuje globalny korporacjonizm, w którym nie chodzi ani o wolny rynek, ani o nacjonalizację gospodarki, ale o jej monopolizację. Celem ideologii zrównoważonego roz-woju jest doprowadzenie do sytuacji, w której cały przemysł, handel i finanse świata znajdo-wać się będą w ręku kilku wielkich grup i instytucji.
Naszym autorytetem jest śp. Prof.Jan Szyszko były Minister Srodowiska. Człowiek prawy i szlachetny, humanista, przyrodnik, leśnik, fachowiec.
prof. Jan Szyszko (źródło: Wikipedia)
Żarliwy obrońca Puszczy Białowieskiej. Niestety nierozumiany przez niektóre kręgi ekologiczne. PKE Małopolska miała okazję współpracować z prof. Janem Szyszko. Na pogrzebie zegnał Go najbliższy współpracownik i uczeń Doradca Prezydenta RP Paweł Sałek.
Treść mowy pożegnalnej: PDF, źródło: Nasz Dziennik, 21 października 2019
Autor ponad trzydziestu książek z dziedziny filozofii, krytyki literackiej, eseistyki politycznej i kulturalnej oraz powieści tłumaczonych na wiele języków.
Ukończył Jesus CollegeUniwersytetu w Cambridge oraz Birkbeck College w Londynie. Był profesorem i wykładowcą filozofii, autorem wielu prac z zakresu historii filozofii, filozofii polityki i estetyki oraz znanym pisarzem, krytykiem, eseistą, publicystą, a także redaktorem naczelnym The Salisbury Review.
Był konserwatysta ,filozofem i ekologiem – założyciel Conservative Philosophy Group. Jedna z maksym R. Scrutona (1995) brzmi następująco:Ilekroć zezwalasz, by przestępstwo nie zostało właściwie ukarane, stajesz po stronie zła. Był więc człowiekiem czynu,adekwatnie do tej maksymy
Czynnie angażował się w antykomunistyczną działalność i pomoc w krajach zniewolonych (przebywał w czechosłowackim więzieniu, był wydalony z tego kraju w latach 80. XX wieku).. Wypowiadał się na tematy związane z polityką, kulturą, środowiskiem, cenił dobro tradycji – był znawcą wina i żarliwym obrońcą obyczajów takich jak m.in. polowania z nagonką. Mieszkał na farmie na wsi w południowej Anglii, z żoną i dwójką dzieci, w otoczeniu swoich koni, bez telewizora, między innymi uprawiając ogród i piekąc własnoręcznie chleb. Ekolog praktyk,ale tez człowiek kontrowersyjny jak przystało na ludzi wielkich
W 2002 Scruton został skrytykowany za pisanie artykułów na temat palenia.Pisał tez o narkotykach i alkoholu.Lewicowy The Guardian zarzucał mu sponsorowanie przez producentów tytoniu, zarzucano mu lobbing.Krytykował np.kampanie WHO przeciw paleniu argumentujac to tym,ze organizacje międzynarodowe nie powinny wpływać na krajowe regulacje, ponieważ nie są odpowiedzialne wobec elektoratu
Spośród wielu ksiązek przetłumaczonych na język polski.Warto zwrócic uwagę na niektóre,m.inn::
W Głupcach, oszustach i podżegaczach Tu Roger Scruton ostro krytykuje srodowisko zachodniej lewicy.Tych najbardziej wpływowych, rozpoczynając od bezlitosnej analizy filozofii nowolewicowej, a kończy krytyką najważniejszych jej filarów.analizuje poglady takich lewicowych myslicieli jak E.P. Thompson, Ronald Dworkin, R.D. Laing, Jürgen Habermas, György Lukács, Jean-Paul Sartre, Jacques Derrida, Slavoj Žižek, Ralph Miliband oraz Eric Hobsbawm.
W książce O naturze ludzkiej Roger Scruton przedstawia oryginalną i radykalną obronę ludzkiej wyjątkowości. Mierząc się z poglądami psychologów ewolucyjnych, moralnych utylitarystów i filozofów materialistycznych takich jak Richard Dawkins i Daniel Dennett, Scruton przekonuje, że ludzi nie można rozumieć jako bytów czysto biologicznych. Jesteśmy czymś więcej niż ludzkimi zwierzętami: jesteśmy również osobami, ze swej istoty wchodzącymi w relacje z innymi osobami oraz połączonymi z nimi siecią zobowiązań i uprawnień. Nasz świat jest wspólnym światem, w którym przejawia się wolność, wartości i odpowiedzialność. Aby zrozumieć ten świat, musimy zwracać się do innych ludzi twarzą w twarz, „ja” wobec „ja”.
Po 11 września 2001wysunięto wiele interpretacji tych ataków, lecz pod względem analitycznej głębi i oryginalności mało która dorównuje opinii Rogera Scrutona. W tej książce Scruton dowodzi, że aby zrozumieć terroryzm islamski, najpierw musimy zrozumieć co jest wyjątkowe – i potencjalnie niebezpieczne – w instytucjach, ideach i myśli technicznej Zachodu. Zachód i cała reszta stanowi ważny przyczynek do toczącej się publicznej debaty na temat terroryzmu, społeczeństwa obywatelskiego i demokracji liberalnej
Roger Scruton został doceniony przez Władze w Polsce. Roger Scruton wspierał Solidarnosc i ruch opozcji demokratycznej
Artykuł pochodzi z książki Józefa Białka “Czas Sodomy, czyli zamach na cywilizację”, wyd. WEKTORY. Autor wyraził zgodę na publikację artykułu.
Ideologia gender i ruch LGBT, podobnie jak ekologizm i feminizm, to tylko narzędzie w rękach ludzi dążących do pełnej władzy. Jeśli wskutek podszeptów ideologów ludzie stają się słabsi, zostają złamani i psychicznie zdeprawowani – to tym lepiej. Słabymi ludźmi łatwiej się rządzi.
Ekologizm i walka z klimatem
Troska o środowisko naturalne nie ma w sobie na pozór nic złego i wydaje się bardziej zgodna z tradycjonalistycznym, konserwatywnym nastawieniem niż z podejściem postępowym rewolucyjnym. Okazuje się jednak, że z każdej, nawet słusznej idei, można uczynić narzędzie walki z tradycyjnymi wartościami. Tak też się stało z troską o przyrodę. Przez stulecia troska ta była wyrazem szacunku wobec rodzimej ziemi, wobec własnego otoczenia i próbą ochrony go przed zniszczeniami wynikającymi z postępu technicznego. W XIX wieku to zwolennicy postępu i lewicy, w tym pozytywiści i marksiści, najbardziej gwałtownie atakowali obrońców natury, oskarżając ich o to, że stają na drodze postępowi, który, jak twierdzili, ma przynieść polepszenie ludzkiego losu. Nie inaczej było w XX wieku, kiedy obrońcy tego, co naturalne i tradycyjne byli wciąż atakowani przez apologetów industrializacji i tego, co nowe. W pewnym momencie jednak, mniej więcej wtedy, kiedy zauważono, że klasa robotnicza nie może już pełnić roli uciskanej mniejszości, o której prawa można walczyć, zaczęto szukać innych rozwiązań. Istotne również były tu badania nad tym, w jaki sposób można manipulować tłumami za pomocą informacji o różnych zagrożeniach. Okazało się, że rządzenie poprzez strach może odwoływać się nie tylko do terrorystów i wrogów demokracji, ale też do sił natury, które nie dają się kontrolować. W ten sposób zrodził się pomysł na zagospodarowanie kwestii ochrony przyrody poprzez manipulowanie ludzkim strachem przed lokalnymi, a zwłaszcza globalnymi kataklizmami.
Rządzenie poprzez strach może odwoływać się nie tylko do terrorystów i wrogów demokracji, ale też do sił natury, które nie dają się kontrolować. Można manipulować ludźmi, posługując się strachem przed globalnymi kataklizmami w rodzaju huraganów, powodzi, globalnego zlodowacenia bądź globalnego ocieplenia.
W latach siedemdziesiątych XX wieku, na fali rewolucji kontrkulturowej w końca lat sześćdziesiątych, zaczęły mnożyć się ruchy ekologiczne, często finansowane przez te same organizacje, które wcześniej finansowały działania związane z rewolucją seksualną, psychoanalizą i tzw. planowanym rodzicielstwem (czyli, mówiąc wprost, polityką proaborcyjną). W 1973 roku powstała w Wielkiej Brytanii pierwsza w świecie partia ekologiczna, a kolejne takie partie powstawały między innymi w Austrii, Belgii, Holandii, Irlandii, Niemczech i Szwecji. Byli „czerwoni”, a więc zwolennicy komunizmu i marksiści, dość szybko stali się „zieloni”, czego przykładem mogą być niemieccy politycy, tacy jak Joshka Fischer oraz Daniel Cohn-Bendit, zwolennik pedofilii znany wcześniej jako „czerwony Danny”.
Daniel Cohn-Bendit (ur. 1946), urodził się we Francji w żydowsko-nie-mieckiej rodzinie. W latach sześćdziesiątych zwolennik radykalnego komunizmu, znany jako „czerwony Danny”, później poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Zielonych. Po latach wyszły na jaw jego pedofilskie skłonności, które ujawniły się w czasie jego pracy w przedszkolu. W jednym z wywiadów pod-kreślał „seksualność dziecka jest czymś wspaniałym” i „uczucie rozbierania przez 5-letnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo jest to gra o absolutnie erotycznym charakterze”.
Daniel Cohn-Bendit
W ten sposób naturalną skłonność do troski o środowisko, nie tylko przyrodnicze, ale również tradycyjne środowisko duchowe zastąpiono upolitycznionym i finansowanym przez globalne instytucje ekologizmem czy ekologią. Ruchy ekologiczne z kolei zaczęły uprawiać intensywną propagandę, której ważną częścią stał się atak na tradycyjne wartości, mające być, jak się twierdzi, zagrożeniem dla ekosystemu. Zarazem organizacje ekologiczne wykonywały usłużnie robotę dla wielkich koncernów, pod pretekstem troski o środowisko przeprowadzając rozmaite akcje wymierzone w lokalne społeczności, którym zaczęto wmawiać, że są zagrożeniem dla klimatu. Paradoksalnie, inaczej niż w XIX wieku, teraz troska o środowisko stała się bardzo postępowa. Mechanizm działania ekologizmu jest podobny do feminizmu czy marksizmu. Mamy tu znów podział świata na dobrych i złych: dobrych-ekologów i złych-konserwatystów. Pojawia się też fałszywa świadomość, którą mają wszyscy ci, którzy nie zgadzają się z postulatami ekologów. Stosowane są również psychologiczne metody nacisku i indoktrynacja, mająca wywołać u ludzi poczucie winy z powodu niewłaściwej troski o środowisko. Jednakże cel, podobnie jak w wypadku pozostałych wspo-mnianych nurtów, jest tylko jeden: władza. Ekolodzy, tak jak marksiści i feministki, chcą nakazywać innym, jak mają się zachowywać i jak mają myśleć. Jako wrogowie wolności nie są w stanie zaakceptować sytuacji, w której ludzie mają odmienne od nich poglądy. Najchętniej wprowadziliby terror, jednak nie dysponują odpowiednimi środkami. Pozostaje więc im głośna propaganda, tym skuteczniejsza, że znajduje się wiele globalnych instytucji, mających interes w jej wspieraniu. Trzeba bowiem dostrzec istotę zjawiska. Zarówno ekologizm, jak i feminizm oraz inne tego typu ruchy, są jedynie narzędziami do celu. Ich członkom może wydawać się, że działają samodzielnie, mogą nawet – jako pożyteczni idioci – wierzyć w wyznawane idee. Jednak są tylko pionkami, którymi manipulują dużo silniejsi gracze – ci, którzy dostarczają im środków na ich działalność.
Ekolodzy, tak jak marksiści i feministki, chcą nakazywać innym, jak mają się zachowywać i jak mają myśleć. Są wrogami wolności i nie są w stanie zaakceptować sytuacji, w której ludzie mają odmienne od nich poglądy. Faktycznym zaś celem nie jest żadna troska o środowisko, lecz zdobycie władzy nad innymi.
Tak jak Lenin nie byłby w stanie wywołać rewolucji w Rosji, gdyby nie był finansowany przez Niemców, nie byłby też w stanie utrzymać się z Trockim przy władzy, gdyby nie finansowanie przez Wall Street (co dotyczy też Hitlera), tak też wszystkie ruchy uderzające w fundamenty cywilizacji łacińskiej działają jedynie dzięki temu, że pewne instytucje dostarczają im środków, a pewni politycy – również stanowiący zaplecze tych instytucji – stwarzają im ramy do działania, media zaś służą im jako tuba propagandowa. Od pewnego czasu propaganda ekologizmu skupia się na problemie tzw. globalnego ocieplenia. Warto przy tym pamiętać, że jeszcze w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych straszono wszystkich globalnym ochłodzeniem klimatu i „nową epoką lodowcową”, która była takim samym narzędziem rządzenia poprzez strach, jak tzw. bomba populacyjna i wzbudzanie lęku przed przeludnieniem bądź wyczerpaniem zasobów ziemskich. Jak widać, nie mamy ani kolejnego zlodowacenia, ani przeludnienia, ani zasoby się wyczerpały, jednak nie jest to istotne. Ludzka pamięć jest krótka, narzędzia propagandowe coraz lepsze, a indoktrynacja na tyle skuteczna, że wielu ludzi faktycznie wierzy w teorie opowiadane przez ekologicznych ideologów.
Twórcami organizacji i partii ekologicznych często byli ludzie zaangażowani w wielki biznes niszczący planetę. Przykładem jest Robert P. Anderson (1917-2007), jeden z założycieli Ruchu Zielonych, który był szefem ARCO (Atlantic Rich-field Corporation), ponadnarodowej grupy naftowej prowadzącej rabunkową gospodarkę polegającą m.in. na wycince lasów. Anderson był również członkiem Komisji Trójstronnej i Grupy Bilderberg.
Robert P. Anderson
Ekologizm, choć walczy z tradycją, wytworzył osobliwy kult Matki Natury określanej w nawiązaniu do starożytnych jako Gaja — Matka Ziemia, mająca być przeciwieństwem chrześcijańskiego Boga Ojca. Ta pseudo-religia wyznawana przez część zwolenników ekologizmu w istocie nie ma nic wspólnego z archaicznymi kultami religijnymi, gdyż ma charakter skrajnie materialistyczny, sama zaś Ziemia (Gaja) nie traktowana jest jako sacrum, lecz czysto instrumentalnie.
Al Gore (ur. 1948), wiceprezydent USA za czasów Clintona, otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za walkę z efektem cie-plarnianym. W jednym z fragmentów swojej słynnej książki Earth in the Balance z 2007 roku pisał: „na pewnych obsza-rach w Polsce dzieci są regularnie zabie-rane do głębokich kopalni, by odetchnęły od zanieczyszczeń i gazów różnego rodzaju w powietrzu”. W swojej książce (na której zarobił majątek) Gore prorokował o katastrofach klimatycznych, jakie mają nas spotkać w kolejnych latach, takich jak globalne huragany, katastrofalne powo-dzie w Chinach czy pustynnienie wielkich połaci ziemskich. W styczniu 2018 r. Larry Tomczak z Human Are Free sprawdził, ile z najważniejszych proroctw Gore’a się sprawdziło – okazało się, że żadne. Mimo to jednak oszust Gore wciąż uchodzi za guru ekologizmu.
Al Gore
Ekologizm, tak jak inne podobne ruchy, nie mogąc użyć wobec inaczej myślących siły, stara się ograniczać wolność słowa. Postuluje się wprowadzenie do kodeksu penalizacji „kłamstwa klimatycznego”, na wzór kar za głoszenie „kłamstwa oświęcimskiego”. Widoczna jest też presja na naukowców, którzy nie poddają się ekologicznemu lobby i podają zgodne z prawdą informacje. Te zaś mówią, że człowiek ma znikomy wpływ na klimat Ziemi, którego zmiany nie są ani do końca zbadane, ani możliwe do przewidzenia, nie ma wszakże możliwości, aby w wyniku ludzkiej działalności, nawet trwającej tysiące lat, klimat się „przegrzał” bądź „oziębił”).
Michael Shellenberger, jeden z głównych twórców ideologii globalnego ocieplenia i guru ekologów, przyznał się do szerzenia kłamstw. Na łamach szacownego pisma „Forbes” opubliował list (szybko ocenzurowany przez re-dakcję), w którym przepraszał za spowodowanie paniki klimatycznej i wskazywał na powielane przez ekologów kłamstwa. Pisał m.in.:
„Oto kilka faktów, które niewiele osób zna:
Ludzie nie powodują «szóstego masowego wymierania>>.
Amazonka nie jest «płucami świata».
Zmiana klimatu nie pogarsza klęsk żywiołowych.
Od 2003 roku pożary na całym świecie zmniejszyły się o 25 procent.
Ilość ziemi, której używamy do produkcji mięsa
licząc od największego obszaru ziemi wykorzystywanego przez ludzkość – zmniejszyła się o obszar prawie tak duży jak Alaska.
Nagromadzenie paliwa drzewnego oraz więcej domów w pobliżu lasów, a nie zmiana klimatu, wyjaśnia to dlaczego w Australii i Kalifornii jest więcej i bardziej niebezpiecznych pożarów.
Zanieczyszczenie powietrza i emisje dwutlenku węgla zmniejszają się w bo-gatych krajach od 50 lat. – Przystosowanie się do życia poniżej poziomu morza, uczyniło Holandię bogatą, a nie biedną.
Produkujemy o 25 procent więcej żywności niż potrzebujemy, jej nadwyżki będą rosły, nawet gdy świat będzie gorętszy.
Utrata siedlisk dzikich zwierząt i ich zabijanie stanowią większe zagrożenie dla gatunków niż sama zmiana klimatu.
Paliwo drzewne jest znacznie gorsze dla ludzi i dzikiej przyrody niż paliwa kopalne.
Zapobieganie przyszłym pandemiom wymaga więcej, a nie mniej „prze-mysłowego” rolnictwa. Wiem, że dla wielu ludzi powyższe fakty zabrzmią jak „climate denialism”, ale to tylko pokazuje wielkość wywołanej paniki związanej ze zmianami klimatycznymi” (cyt. za wolnemedia.net).
Schellenberger zdemaskował ideologię ekologiczną na łamach wydanej w 2020 roku książki Apocalypse Never: Why Environmenłal Alarmism Hurts Us All.